środa, 25 czerwca 2014

Literacki wehikuł czasu


Stali czytelnicy "od książki do szafy" wiedzą doskonale, że moje podejście do literatury bardzo często przybiera postać sentymentalną i ubiera się w stare szatki. Lubię wracać do książek z dzieciństwa i odkrywać wciąż na nowo ich urok i trochę zakurzony, ale jakże uroczy, klimat. Dlatego nie zdziwi Was pewnie, że nie mogłam przejść obojętnie obok półki w księgarni, na której stała ta oto książka:




 
 
 
 
Przyznam wprost, że przyciągnęła mnie ona kilkoma elementami. Przede wszystkim tytułem, doborem osób wspominających swoje dawne lektury oraz przepięknym wydaniem. Wystarczyło, że otworzyłam ją na kilka chwil i już wiedziałam, że moja biblioteczka zyska nową pozycję.
 
"Co czytali sobie kiedy byli mali" to zbiór wywiadów przeprowadzonych przez Ewę Świerżewską i Jarosława Mikołajewskiego z dwudziestoma czterema wybranymi znanymi osobami. Są wśród nich osoby znane ze świata językoznawstwa i literatury (Jerzy Bralczyk, Bohdan Butenko), filmu (Krystyna Janda, Andrzej Wajda, Janusz Gajos), sportu (Robert Korzeniowski, Tomasz Majewski), piosenki (Grzegorz Turnau, Jacek Cygan) oraz kilka innych szeroko znanych postaci, a wszystkie one jakże ciekawe i interesujące.
 
Lekturę tej książki mogę podsumować tylko w jeden sposób: była to fantastyczna podróż do krainy literatury dziecięcej. Osoby udzielające wywiadów wspominają swoje pierwsze samodzielnie przeczytane książki, ważnych literackich bohaterów, ulubione ilustracje i ulubionych autorów. Wspomnienia przeplatane są opisami tradycji czytelniczych panujących w ich rodzinnych domach, przytaczane są osoby, które jako pierwsze wprowadziły ich w świat baśni, bajek i historii pisanych.
Ewa Świerżewska i Jarosław Mikołajewski zadają ciekawe pytania: jaką książkę można nazwać ważną, czy książka kojarzy się rozmówcom z czymś innym niż czytaniem, czy nadal posiadają egzemplarze tych starych, czytanych niegdyś bajek i opowieści.
Odpowiedzi są różne, jak różne są osoby udzielające wywiadów. Ale każda z tych rozmów jest ciekawym spojrzeniem w przeszłość. Oczywiście najmilej czytało mi się te, w których odnalazłam moje własne wspomnienia, czyli "Nieumiałka i jego przyjaciół" przytaczaną przez Tomasza Majewskiego (z moich znajomych absolutnie nikt tej książki nie zna, a mój egzemplarz z dzieciństwa zaczytany jest chyba najbardziej z wszystkich stojących na półce i przecież to ją właśnie najczęściej zabierałam na wakacje), "Słoneczko" wspominane przez kilka osób (w bardzo różny sposób, od zachwytu do niechęci), "Pana Samochodzika", "Serce", książki Kornela Makuszyńskiego czy Edmunda Niziurskiego.
Znamienne jest to, co zauważyła jedna z udzielających wywiadu osób: kanon książek dziecięcych i młodzieżowych właściwie pozostaje niezmienny przez lata. Dzieci czytały, wciąż czytają i pewnie czytać będą zawsze wiersze Brzechwy, Tuwima, powieści Nienackiego, Niziurskiego, Bahdaja, Montgomery, Ożogowskiej, baśnie braci Grimm, Andersena czy te z 1001 nocy, komiksy o Tytusie de Zoo. Cała ta podstawa kształtowania dziecięcej wyobraźni i przyszłych zachowań ludzi dorosłych pozostaje bez zmian. Bo przecież opowieści te zawierają wszystko, czego potrzebuje młoda dusza: tajemnicę, przygodę, humor, odrobinę grozy i smutku oraz naukę. A także zachętę do przeżywania każdej chwili z odwagą i czerpania z życia tego, co najlepsze.
Kilka oryginalnych opowieści zapamiętałam wyjątkowo dobrze, jak choćby wspomnienie Andrzeja Wajdy, który nie zawahał się stwierdzić, że brak zamiłowania do podręczników ocalił mu życie w młodości, czy zabawny fakt zakopania w lodach Antarktydy "Mistrza i Małgorzaty" przez Marka Kamińskiego.
Podczas lektury "Co czytali sobie kiedy byli mali" pewne elementy mnie zaskoczyły. Przede wszystkim to, że kilka osób czytało we wczesnym dzieciństwie takie książki, jak Trylogia Sienkiewicza, czy nawet "Pana Tadeusza". Mnie również te książki są bliskie i czytałam je kilkakrotnie, ale przecież nie w wieku ośmiu czy dziesięciu lat. Ciekawe jest również to, w jaki sposób czytelnicy postrzegają ilustracje książkowe: niemalże dla wszystkich są one niezbędnym uzupełnieniem treści i ciekawą formą wprowadzenia w świat dziecka obrazu oraz zaprojektowanie tego, jak będzie ono w przyszłości odbierać sztukę.
 
Gorąco polecam tę książkę, w której treść pięknie współgra z formą. Wydanie jest wyjątkowo atrakcyjne wizualnie: prawie na każdej stronie można znaleźć zdjęcia okładek starych wydań klasyki dziecięcej i młodzieżowej, odnajdując między nimi te, które się również posiadało bądź czytało i zatopić się we wspomnieniach.
Ja dałam się porwać tej książce całkowicie :-)
To była bardzo przyjemna podróż wehikułem czasu ...
 
 
 
 

 

6 komentarzy:

  1. Kanon książek wczesno-dziecięcych tak. Ale młodzieżowych chyba już nie bardzo. Na półkach w Empiku można jeszcze znaleźć niektóre "nasze" lektury z dawnych lat, ale na 80% powierzchni straszą wampiry lub jakieś magiczne stwory. :(
    Pozdrawiam; Berta

    OdpowiedzUsuń
  2. https://www.facebook.com/pansamochodzikfanclub

    Muszę uzupełnić biblioteczkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie poznam dziecięce klasyki z tamtych lat. Teraz to już nie te bajki i nie ten klimat. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie ta książka jest sentymentalna podróżą do czasów dzieciństwa. Mam ją na półce i nikomu nie oddam :) Zapraszam do przeczytania mojej recenzji:

    http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/06/co-czytali-sobie-kiedy-byli-mali.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz Yvonne, w Przygodach Nieumiałka to i ja się zaczytywałem za młodych lat. Były dwa wydania. Jedno jako zbiór opowiadań w jednej książce (niebieska okładka i Nieumiałek w łódce z dębowym listkiem jako żagiel). Drugie w postaci serii zeszytów (tę wersję preferowałem) dosyć bogato ilustrowaną. Jakież było moje zdziwienie gdy po latach dowiedziałem się, że autorem jest Rosjanin.
    Nietajenko

    OdpowiedzUsuń
  6. Berto - faktycznie kanon książek młodzieżowych nieco się różni od tego z naszych czasów :)
    Protoavisie - koniecznie!
    M - myślę, że kanon bajek dla dzieci nie zmienił się aż tak bardzo :)
    Magdalleno - przeczytałam z zainteresowaniem. Będę Cię odwiedzać :)
    Nietajenko - cieszę się, ze znasz i lubisz Nieumiałka. Ja mam właśnie to niebieskie wydanie z Nieumiałkiem w łódce. I też byłam zaskoczona, gdy zorientowałam się, że autorem jest Rosjanin (wcześniej jakoś nie zwracałam na to uwagi) :)

    OdpowiedzUsuń