czwartek, 13 listopada 2014

O tym, kto i kogo kajdankami skuł w pociągu, czyli Jeżycjady ciąg dalszy


Od kilku dni w witrynach wszystkich księgarni uśmiecha się promiennie z okładki "Wnuczki do orzechów" sympatyczna blondynka ze sznurem korali na szyi, a tymczasem moje opisy poszczególnych książek cyklu jeszcze daleko w polu. Zatem przyśpieszam i zapraszam Was na stronice kolejnej z nich.

Małgorzata Musierowicz, autorka wspaniałego cyklu, Jeżycjadą zwanego, sprawiedliwie obdzieliła cztery siostry Borejko, dedykując każdej z nich całą odrębną część. Był już przecież "Kwiat kalafiora", którego główną bohaterką jest Gabrysia, była moja ulubiona "Ida sierpniowa", a także nieco mdła i mniej ciekawa "Pulpecja". Tym razem przyszła kolej na drugą z kolei moją ulubienicę (pierwszą z nich jest bezsprzecznie wspaniała i charyzmatyczna Ida), czyli na Natalię.
Podczas, gdy Ida charakteryzuje się wybuchowym charakterem i ogromnym temperamentem, a także oryginalnością, dosadnością i kipiącą wręcz energią, tak Natalia stanowi jej totalne przeciwieństwo. W ogóle na tle pozostałych sióstr wyróżnia się ona znacznie swoim spokojem, skromnością i romantyczno-poetycką duszą.
Taka też jest książka jej postaci poświęcona: spokojna, błoga i tchnąca iskrą romantycznej osobowości bohaterki:




 
 
 
Natalia Borejko, jak już wspomniałam, jest melancholijną i poetycką dziewczyną, wrażliwą na emocje swoich bliskich i wyczuwającą ich kłopoty z daleka. Niestety, sama nie może poradzić sobie ze swoimi życiowymi problemami, głównie tymi uczuciowymi. Otóż Nutria, zwana tak przez członków rodziny z powodu swych "imponujących górnych siekaczy", ma tendencję do obdarzania uczuciem starszych od siebie, często żonatych mężczyzn, głównie pracowników uczelni, imponujących jej swym intelektem oraz dorobkiem naukowym. Pogrążona w swoich marzeniach, jakoś od niechcenia związuje się z Tuniem, czyli Antonim Ptaszkowskim, poznanym na imieniach koleżanki. Tunio jest mężczyzną zdecydowanym i władczym o wyraźnie zarysowanych planach na przyszłość, mocno powiązanych z osobą Natalii. Jednakże jej plany, o które przecież nikt jej nie pyta, są zupełnie inne od Tuniowych i zaczynają coraz silniej dochodzić do głosu.
Nie mając dość siły przebicia oraz nie potrafiąc trwać w nagle powziętym postanowieniu, Natalia decyduje się na ... ucieczkę z Poznania. Postanawia wybrać się nad morze, do Łeby, w odwiedziny do doskonale nam znanej Anielki, alias Kłamczuchy. Uradowana Gabrysia, od kilku dni głowiąca się, gdzie i z kim wyprawić córki na wakacje, przyklasuje pomysłowi Natalii i przekonuje ją, aby zabrała na kanikułę urocze siostrzenice.
Od samego początku decyzja ta pachnie niespodzianką i jest zapowiedzią ciekawych i jakże osobliwych wydarzeń w spokojnym życiu Natalii.
Otóż już na samym początku podróży, w pociągu, Nutria staje się ofiarą historii żywcem wyjętej z rasowego kryminału w wykonaniu niejakiego, do tej pory nieznanego jej, Filipa.
W następstwie tej sytuacji wakacje, których przebieg zapowiadał się spokojnie i leniwie, przemieniają się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w pełną niespodziewanych zwrotów akcji, przygodę.
 
Nutria i jej siostrzenice, Pyza i Tygrysek, przeżyją niesamowite chwile rodem z powieści drogi, a ich tropem podążać będzie ktoś, kto chce być narzędziem zemsty za złamane serce, a niespodziewanie dla samego siebie, uosabiać będzie nieprzenikniony los i przeznaczenie.
 
"Nutria i Nerwus" to najładniejsza językowo i najbardziej poetycko napisana część Jeżycjady. Sporo w niej odniesień do wspaniałych poematów i innych dzieł literackich. Atmosfera, mimo nagłych zwrotów i niespodzianek, biegnie powoli i snuje się niczym wstęga małej rzeczki na mapie. Widać tutaj ogromną sympatię do przyrody i spędzania czasu na łonie natury oraz uroki kontemplowania tejże. Opisy przyrody są tutaj niezrównane, a ich plastyczność działa na wyobraźnię czytelnika i pozwala poczuć zapach lasu i ogniska, usłyszeć szelest paproci oraz nocne pohukiwanie sowy, czy też zauroczyć się porannymi mgłami snującymi się nad wodami jeziora.
 
Oczywiście, jak i w innych książkach autorki, nie brakuje i tutaj fragmentów humorystycznych, inicjowanych głównie przez pomysłowe córeczki Gabrysi, głównie Tygryska. Dialogi między siostrami wywołały u mnie głośne salwy śmiechu, a zakłopotanie Natalii, kompletnie nie potrafiącej zajmować się dziećmi, wzbudziło jeszcze większą sympatię dla jej prostolinijności.
 
Kto i dlaczego nie chciał oglądać się w lusterku?
Co zostawiła Natalia u obrotnej gospodyni wiejskiej?
Jakie znaczenie mają pewne paprocie?
I wreszcie, kim jest Filip?
 
O tym wszystkim dowiecie się z lektury "Nutrii i Nerwusa".
Polecam gorąco.
 
 
 


2 komentarze: