Pierwszą książką wybraną przeze mnie do tego cyklu jest jedna z ciekawszych, ale chyba mniej znanych książek przygodowych:
"Skarb w jeziorze" opowiada historię czterech piętnastoletnich chłopców, którzy w letnie wakacje wyruszają na pierwszą samodzielną wyprawę w góry. Przygotowują się do niej bardzo solidnie i starannie: wyznaczają trasę, gromadzą mapy i przewodniki, przygotowują sprzęt noclegowy i ruszają w drogę.
Los lubi jednak płatać figle - tak jest i tym razem, Cygan, Tomek, Tyka i Maciek nie dokończą swojej planowanej wędrówki, za to przeżyją niesamowitą przygodę i odnajdą coś, czego bezskutecznie poszukuje kilka osób od wielu lat.
Autor jest dość oszczędny w opisie występujących postaci, zdarzeń, miejsc i otaczającej przyrody i to właśnie postrzegam jako niewielki minus książki - wolę, jak postaci są bogatsze i opisane bardziej szczegółowo razem z ich zaletami i przywarami (łatwiej się wtedy z nimi "zżywam"), a zdarzenia (szczególnie w książce przygodowej) bardziej rozbudowane i bogatsze w zwroty akcji. Jednak trzeba przyznać, że sama fabuła jest bardzo ciekawa, pomysł ze skarbem i miejscem jego ukrycia świetny, a hasło prowadzące do jego odkrycia tajemnicze, magiczne i formą swą przypominające słynne hasło z "Pana Samochodzika i Templariuszy" Nienackiego. Jakie to hasło? Tego nie zdradzę - przekonajcie się sami. Uchylę tylko rąbka tajemnicy - główną rolę odgrywa pewien krzyż i jezioro ...
W drodze do skarbu nasi bohaterowie spotykają zarówno sprzymierzeńców, takich jak staruszek Kornel (historyk-hobbista, zamiłowany w zabytkach mieszkaniec wioski, w której chłopcy zatrzymali się na dłużej) czy opat klasztoru franciszkanów, jak również przeciwników, którzy skarbu tego poszukują dla własnej korzyści. Zarówno postaci pozytywne, jak i te negatywne wzbogacają akcję dodając jej smaczku, kolorytu i dreszczyku.
Kilka scen jest naprawdę oryginalnych, jak choćby ta na cmentarzu czy sceny nas jeziorem doprawione szczyptą humoru i ciekawymi dialogami.
"Skarb w jeziorze" był zdecydowanie jedną z moich ulubionych pozycji przygodowych i pamiętam, że kilkakrotnie do niej wracałam.
Teraz odebrałam ją podobnie, choć była dla mnie zdecydowanie za cienka - moje wydanie liczy zaledwie 174 strony i pozostawiła lekki niedosyt. Myślę, że z tego pomysłu można było zdecydowanie "ulepić" coś większego.
Książkę polecam głownie osobom w wieku wczesnonastoletnim :), jak i miłośnikom klimatu retro, którzy lubią wracać do polskich książek przygodowych i odnajdywać w bohaterach samych siebie - ciekawskich, żadnych przygód i otwartych na świat.
I jeszcze jedna uwaga - książka ma niestety koszmarne ilustracje, jedne z gorszych, jakie widziałam - postaci są karykaturalnie powykrzywiane i u osób nieco bardziej wrażliwych na doznania estetyczne mogę budzić niesmak :)
Mam to samo wydanie a czytałem chyba latem. Sceny na cmentarzu są najlepsze. Masz rację, szkoda, że autor nie popracował bardziej nad książką, która jest po prostu za krótka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tego jeszcze nie czytalem, Musze to nadrobic!
OdpowiedzUsuńSzara Sowa
Wiele jeszcze musisz nadrobić, Szara Sowo.
Usuń