czwartek, 27 lutego 2014

W poszukiwaniu pamiątki rodzinnej, czyli zapraszam do Róż


Będąc ostatnio w Warszawie odwiedziłam po raz pierwszy jedno z najbardziej uroczych miejsc, jakim bez wątpienia jest Antykwariat Grochowski:







Miejsce magiczne pod każdym względem: wypełnione regałami, stosami książek, bibelotami, pełne zakamarków zachęcających do zagłębienia się w nie i szperania, szukania, grzebania, wynajdywania perełek i dawno zapomnianych bądź zagubionych skarbów. Dodatkowo bardzo miła, uśmiechnięta i fachowa obsługa stawia to miejsce wysoko w rankingu moich ulubionych na mapie stolicy. Polecam wszystkim molom i miłośnikom staroci!

W tymże właśnie antykwariacie odnalazłam jedną z moich ulubionych książek dzieciństwa:






Pamiętam, że wypożyczałam ją z mojej osiedlowej biblioteki kilkanaście razy i czytałam zawsze z takim samym zachwytem. Zastanawiam się czasem, czy może właśnie już wtedy zakiełkowała we mnie miłość do francuskiej historii... Kto wie?
Jaka szczęśliwa byłam, wychodząc z antykwariatu z tą właśnie książką w torebce! Jakie miłe wspomnienia obiecywała jej okładka opatrzona znakiem Klubu Siedmiu Przygód...

Przeczytałam ją w jedno weekendowe popołudnie i teraz będzie właśnie kilka słów o niej.

Znajdujemy się w Różach - małym, urokliwym miasteczku pachnącym kwiatami, od których wzięło ono swoją nazwę. Poznajemy sympatycznego inteligentnego młodzieńca, Jarka, który przyjeżdża na wakacje do swojej po raz pierwszy widzianej (!) babki mieszkającej samotnie w rodowym dworku,
Babka Helena jest wspomnieniem minionej epoki, damą dumną ze swego rodu i historii przodków, niedostępną kobietą, która raczej nie wpuszcza nikogo na swoje terytorium i trzyma wszystkich na dystans. Jest takim reliktem dawnych czasów i wydaje się przez to trochę zabawna, a trochę irytująca.

Jarek dość szybko nawiązuje ciekawe znajomości. Zaprzyjaźnia się z bardzo inteligentnym chłopcem Zyndramem - młodym wynalazcą i marzycielem; z panem Danielem - również wynalazcą, samotnikiem mieszkającym w zamkowej baszcie. W ogóle to małe miasteczko obfituje w ciekawe postaci, indywidualności, które obdarzone są nietuzinkowym talentem, wyobraźnią i dużą kreatywnością.
Niestety - nie wszyscy są tak przyjaźnie nastawieni do naszego bohatera. Poznana sąsiadka, Inga, i jej koledzy są z początku wrogo nastawieni do Jarka, ale potem ich zachowanie zmienia się diametralnie.
Czyżby go nagle zaakceptowali, polubili i przyjęli do swojej paczki?
Nic z tego - ich zachowaniem kieruje wyrachowanie i nieuczciwość, za którymi stoi pewna legenda związana z dworkiem babki Heleny.

Jarek prosi babkę o opowiedzenie mu owej legendy. Okazuje się, że ponad sto lat wcześniej, wyjątkowym gościem dworku w Różach był sam cesarz Napoleon wracający z Rosji. Jego gościnie towarzyszyło pewne bardzo nietypowe wydarzenie, po którym to w rodzie Obłomskich pozostała wyjątkowa pamiątka. Miejsce ukrycia tej pamiątki nie jest znane, ale prowadzi do niego droga w postaci ostatnich słów dziadka chłopca, męża babki Heleny.

Od tej chwili zaczyna się rywalizacja między Jarkiem, a paczką Ingi - wszyscy chcę bowiem rozwiązać zagadkę historyczną. Jednakże każdemu przyświeca inny cel.

Czy odnalazłam w "Zębie Napoleona" dawny urok?
Niewątpliwie tak, choć nie tak nieskalany, jak dawniej.

Kilka spraw odebrałam teraz inaczej i traktuję je jako małe minusy powieści.
Przede wszystkim irytuje mnie babka Helena, która jest ślepo zapatrzona we własny ród i powtarza Jarkowi z uporem takie kwestie, jak: "Twarz masz inteligentną i subtelną. Jak wszyscy Obłomscy", "Jesteś Obłomski. Obłomscy zawsze umieli postawić na swoim.", "Obłomscy nigdy nie byli tchórzami.". Irytujące, prawda?
Można by pomyśleć, że Obłomscy to jakiś ród herosów władających światem. A przynajmniej Różami.

Drugim słabym punktem jest też, niestety, postać kobieca. Inga nie budzi mojej sympatii, a raczej niechęć i niesmak.
Jest nieszczera, niesympatyczna, a przede wszystkim cwana i wyrachowana, które to cechy odrażają mnie w ludziach chyba najbardziej.

Plusów jest zdecydowanie więcej.

Lato, małe urocze miasteczko, jego niebanalni mieszkańcy i ich ciekawe rozmowy, przyroda w pełnej krasie, kąpiele - jednym słowem urok wakacji.
A do tego zagadka do rozwiązania, która mobilizuje do uruchomienia szarych komórek i odnalezienia rodzinej pamiątki.

Czy jeszcze kiedyś wrócę do tej powieści? Nie wiem.
Ale miło było przeczytać ją po latach.




2 komentarze:

  1. Do minusów w Zębie Napoleona dodałbym to, że główny bohater mimo dość obcesowego nastawienia do spotkanych osób, w 2-3 dni przyjaźnie zaznajamia się (zaprzyjaźnia) z połową miasteczka (z małymi wyjątkami).
    :)
    Szara Sowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłem do tej książki w ubiegłym roku. Nadal mi się podobała :)

    https://www.facebook.com/pansamochodzikfanclub

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń