czwartek, 6 marca 2014
"Brawo poligraficzna!", czyli słodko-gorzki żywot Anieli Kowalik alias Franciszki Wyrobek
Nadszedł czas na drugą część Jeżycjady:
Drodzy czytelnicy, poznajcie niebanalną mieszkankę Łeby, wyrazistą, obdarzoną ogromnym temperamentem i mocnym charakterem, upartą i rozmiłowaną w teatrze piętnastoletnią Anielę Kowalik.
Gnana pierwszym ognistym porywem serca zapisuje się ona do Liceum Poligraficznego w Poznaniu, gdzie mieszka Pawełek - znany nam już przecież dobrze amant z "Szóstej klepki".
Jak skrzyżowały się losy Pawełka o rzymskim profilu i ciemnowłosej Anieli?
Otóż poznają się pewnego pięknego majowego dnia w Łebie, gdzie Pawełek przebywa na wcześniejszych wakacjach. Aniela zakochuje się w nim swoją pierwszą, młodzieńczą miłością.
Niestety, Pawełek mieszka daleko - w Poznaniu.
Ale przecież dla prawdziwej miłości taka przeszkoda to nic wielkiego, wręcz przeciwnie. Dla zdecydowanej Anieli jest impulsem do działania i pokierowania swoim losem tak, aby można było Pawełka spotykać codziennie i pozwolić ich uczuciu rozkwitnąć jak czule pielęgnowanej roślinie.
I dlatego latem 1977 roku Aniela wysiada z pociągu na dworcu Poznań Główny objuczona plecakiem, obuta w gumiaki i ubrana jak sierotka. Na nosie ma duże okulary, w sercu wielkie nadzieje, a w planach zdobycie Pawełka oraz podbój wielkiego miasta wraz z jego teatrami i życiem kulturalnym.
Aniela, realizując swój ułożony w najdrobniejszych szczegółach plan, udaje się do swoich dalekich krewnych, Mamerta i Tosi Kowalik i wtedy właśnie zaczyna się w jej życiu wielka komedia omyłek, która okaże się początkiem równie wielkiej przygody i szumnym wejściem w dorosłe życie na własny rachunek.
A przygoda ta zaprowadzi Anielę tam, gdzie sięgają jej największe marzenia - na scenę.
I właśnie tam, podziwiana przez publiczność i gorąco oklaskiwana, będzie rozważała odwieczne zagadnienie ludzkości, czy lepiej być, czy też wręcz przeciwnie.
Ale zanim do tego dojdzie, zanim zachwycona publiczność zgromadzona w jednym z poznańskich liceów, będzie krzyczeć "Brawo poligraficzna!", my będziemy śledzili ciekawe koleje jej losu, jej wyborów i jej codziennych małych ról i rólek odgrywanych przez nią po mistrzowsku i z ogromną pasją.
"Kłamczucha" jest, moim zdaniem, obok "Szóstej klepki" i "Idy sierpniowej", najzabawniejszą częścią Jeżycjady.
W każdej z tych części rodzaj humoru jest troszkę inny. W "Szóstej klepce" nazwałabym go najbardziej inteligentnym, wyrafinowanym i wysmakowanym.
W "Kłamczusze" humor jest bardziej rubaszny, codzienny i swojski.
W książce tej bawi mnie niemal wszystko: postaci (rewelacyjni i kreatywni Tomcio i Romcia z ich przeróbkami ludowych przyśpiewek, ironiczna ciotka Lila z turbanem na głowie i pędzlem w ręku, choleryczny tata Anieli, surowy chirurg Mamert, naiwny i rozkojarzony Dmuchawiec, wesoły Robrojek), zdarzenia (historia pomocy domowej Franciszki Wyrobek, anegdoty z życia rodzinnego Kowalików, nieustane popadanie Anieli w dziwne i zabawne sytuacje i jej niesamowita umiejętność odnalezienia się w każdej z nich), a także tło obyczajowe i związane z nim perypetie.
A jakże piękne i nostalgiczne wspomnienia dzieciństwa przypływają wraz z przerzucaniem kolejnych stron: gumy balonowe Donald, wielokolorowe długopisy, problemy z nadmetrażem i kwaterunkiem, goździki wręczane wicedyrektor, ryby przysyłane w paczce z Łeby do Poznania ("Jak dojdą w 3 dni, to może się nie zepsują.") i wiele, wiele innych.
Pisałam już przy opisie "Szóstej klepki", że Małgorzata Musierowicz ma ogromny dar wprowadzania na karty swych książek ciekawych postaci, które ubarwiają całość, dodają smaku i wciągają czytelnika w wir wydarzeń nie pozostawiając go obojętnym na ich losy.
Tak też jest w "Kłamczusze" - przez strony powieści przewija się wiele postaci, które swą osobowością bądź fascynują (Dmuchawiec, Aniela, Robrojek - drukarz od pokoleń), bądź bawią (tata Anieli, ciotka Lila, znów Aniela ze swoją pomysłowością i talentem aktorskim) bądź też irytują swoimi przywarami (Pawełek - łakomczuch bez kręgosłupa moralnego, Danusia - jego wielbicielka - samozwańcza poetka).
Jeśli zaintrygowała Was historia Anieli i ciekawi jesteście, jak narodziła się Franciszka - przeczytajcie "Kłamczuchę" - jestem pewna, że uśmiech nie jeden raz pojawi się na Waszych twarzach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj, to chyba książka dla dziewczynek :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/pansamochodzikfanclub
Pozdrawiam :)
Pamiętam tę książkę z podstawówki i długo byłam ją zachwycona ;)
OdpowiedzUsuń