Bydgoszcz to miasto, z którym związał mnie los. Tutaj
spędziłam dzieciństwo oraz okres nastoletni, by po studiach w innym mieście
powrócić do niego jakby przyciągana magnesem, któremu nie sposób się oprzeć. Z
roku na rok widzę, jak Bydgoszcz pięknieje, jak w cudowny sposób odkrywa swoje
uroki dla mieszkańców i dla turystów. To miasto położone nad malowniczą rzeką
Brdą ma magnetyczny wręcz urok, który jest najbardziej odczuwalny w tak
charakterystycznych miejscach, jakimi są: park nad Starym Kanałem Bydgoskim,
śluzy Starego i Nowego Kanału znane doskonale miłośnikom serialu „Czterej
pancerni i pies”, czy jedyna w swoim rodzaju Wyspa Młyńska. Spacerując tymi
urokliwymi miejscami, często zastanawiam się, jak wyglądały one dawniej. Oraz
jak wyglądali i zachowywali się mieszkańcy dawnej Bydgoszczy. Jak i gdzie się
ubierali? Jak spędzali czas? Czym zajmowali się w wolnym czasie? Jak wyglądały
spotkania rodzinne i przyjacielskie?
Dzięki jednemu z najsłynniejszych piewców uroku naszego
miasta, Jerzemu Sulimie-Kamińskiemu, miałam okazję przyjrzeć się z bliska
dawnym bydgoszczanom oraz samemu miastu.
Jerzy Sulima-Kamiński urodził się w Bydgoszczy i tutaj
też zmarł. Całe swoje życie i twórczość poświęcił ukochanemu miastu. Pracował w
Rozgłośni Polskiego Radia i szerzył kulturę wśród mieszkańców. Był jedną z
najważniejszych osobistości Bydgoszczy dwudziestego wieku.
Jego najsłynniejszym dziełem jest Trylogia Bydgoska,
czyli trzytomowa powieść „Most Królowej Jadwigi”, opisująca kilkadziesiąt lat z
życia miasta.
We wrześniu miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w promocji nowego wydania tej właśnie książki, które to wydarzenie odbyło się w bydgoskim Miejskim Centrum Kultury:
Podczas tego ciekawego spotkania miałam
okazję podziwiać aktorów bydgoskiego teatru odgrywających scenę z życia artysty
piszącego swoją powieść, wysłuchać wspomnień trzech kobiet Jerzego
Sulimy-Kamińskiego, czyli jego żony Ireny, córki Elżbiety (której dedykował
powieść) i wnuczki, a także ciekawych anegdot opowiedzianych przez jego
przyjaciół. Wyłonił się z tych opowieści i wspomnień portret pisarza
kochającego swoje miasto. I tym właśnie jest jego „Most Królowej Jadwigi” –
jest to wyraz miłości do Bydgoszczy napisany pięknym językiem erudyty, jakim
niewątpliwie był autor. Według słów jego żony, Pani Ireny, Jerzy
Sulima-Kamiński był człowiekiem wielkiej kultury, dbającym o czystość języka,
bardzo wymagającym wobec najbliższych i nie znoszącym wulgaryzmów w codziennym
życiu, co sprawia, że jest mi jeszcze bliższy.
Na okładce pierwszego tomu widzimy sylwetkę autora
zwróconego z stronę tytułowego mostu, Mostu Królowej Jadwigi. I właśnie w tej
okolicy będziemy przebywać śledząc losy bohaterów, ponieważ to tutaj, przy
ulicy o tej samej nazwie, mieszkał mały Jerzuś z rodzicami. Tom pierwszy
opowiada o mieście tuż przed wybuchem wojny, a jego akcja kończy się dokładnie
1 września 1939 roku.
Pozwólcie, że opowiem Wam o tym niezwykłym spacerze,
który odbyłam uliczkami dawnej Bydgoszczy u boku Jerzusia. A spacer był to
niezwykły.
Wraz z bohaterem cofnęłam się w lata trzydzieste dwudziestego
wieku i spojrzałam na miasto jego oczami. Obejrzałam Bydgoszcz oczami chłopca,
który dorastał w kamienicy, w mieszkaniu na 3 piętrze, skąd rozpościerał się
widok na dużą część miasta w czasach, kiedy nie było jeszcze wysokich budynków
zasłaniających panoramę. Jaki piękny widok roztaczał się za oknem: dachy kamienic, kościołów, parki, sklepy i zakłady pracy, takie jak garbarnia czy wytwórnia pilników. Jerzuś
widział nawet słynną Wieżę Ciśnień na Wzgórzu Dąbrowskiego, która teraz,
zamieniona w muzeum, zachwyca mieszkańców i turystów. Poznałam rodzinę Jerzusia
i jej przedstawicieli, jakże charakterystycznych i ciekawych: Babusię Jak Dzwon
wyciągającą igłą strzykawki alkohol z cukierków sprzedawanych w sklepie, Dziadusia
Polonusa procesującego się od wielu lat o dawne zagarnięte majątki rodowe, Dziadusia
Ażurowego, Babusię Rzechotkę, Ciotkę Monikę – starą pannę marzącą o odzyskaniu
majątku przez ojca, co pozwoliłoby jej wyjść za mąż „odpowiednio” do stanu,
eleganckiego wujka Pawła mieszkającego w Warszawie, czy też utracjusza wujka
Janka, znającego biegle język francuski i wspaniale grającego na skrzypcach.
Ale
postaci to tylko jedna część tej niezwykłej opowieści. Drugą i jakże ważną,
jest miasto. Jerzy Sulima-Kamiński operuje eleganckim, dawnym językiem typowym dla opisywanej przez siebie epoki, ale
jednocześnie dodaje do niego mnóstwo ciepła i plastycznego wyrazu, co sprawia,
że bez problemu wyobraziłam sobie otaczające bohatera widoki, zapachy i smaki. Autor
dotyka wielu płaszczyzn dawnego życia, dzięki czemu można zobaczyć, gdzie
chodzono w przedwojennej Bydgoszczy na spacery, co jadano, gdzie kupowano, czy
nawet gdzie zanoszono zegarki do naprawy lub do jakiego krawca spodnie do
uszycia. Świat Jerzusia był światem tak fascynującym, jak tylko może być dla
kilkuletniego chłopca. Z jaką ciekawością i zapałem oglądał z okien trzeciego
piętra wojskową defiladę! Z jakimi detalami opowiada o najbliższym sąsiedztwie,
o zapachach dobiegających z pobliskiej garbarni, o smakołykach sprzedawanych w
sklepie kolonialnym swojego dziadka. Wreszcie, z jaką swadą i fascynacją relacjonuje
wielkie wydarzenie: rodzinną wyprawę na spektakl do objazdowego cyrku.
„Most Królowej Jadwigi” to powieść niezwykła. Przenosi
nas w czasie i pozwala podziwiać dawne miasto i jego mieszkańców, a język,
jakim jest napisana wywiera ogromny urok na czytelniku i wzbudza zazdrość swym bogactwem
i elegancją, jakich próżno szukać w dzisiejszej mowie potocznej.
Książka zainteresuje głównie osoby związane z Bydgoszczą,
ale i ci, którzy nie znają miasta, znajdą w nim bogactwo szczegółów z
mieszczańskiego życia dwudziestolecia międzywojennego. Dla mnie osobiście
książka ma wydźwięk prywatny: znalazłam w niej wiele znanych mi miejsc, które
odgrywają dużą rolę również w historii mojej rodziny, jak osiedle Jachcice,
prestiżowe przedwojenne Gimnazjum Żeńskie Wandy Rolbieskiej, Dom Towarowy czy
kościół na Placu Piastowskim.
Tom pierwszy kończy się, jak wcześniej wspomniałam, w
dniu wybuchu wojny.
A jak wyglądało życie w ogarniętej wojną Bydgoszczy? O
tym dowiecie się z opisu tomu drugiego już niebawem.
I jeszcze pamiątka od żony autora:
Ja również lubię wyszukiwać literackie perełki związane z przeszłością mojego regionu. Dlatego też cieszę się niezmiernie, że udało mi się i w Tobie zaszczepić tego historycznego bakcyla. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń